Lifestyle

Po mientkich siurkach ich poznacie

W czasach masowego dostępu do Internetu ciężko byłoby znaleźć osobę, która nie spotkała jakiegoś internetowego debila. Przygłupa, który swoim zachowaniem sprawiał, że odechciewało się czytać, czy uczestniczyć w rozmowie. Internetowego hejtera.
Stanisław Lem znany jest z powiedzenia Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem Internetu. Jestem pewien, że nie ma osoby, która nie podpisałaby się pod jego słowami, jak pod własnymi.

mądry ale głupi

Najprościej byłoby powiedzieć hejter hejtuje bo jest głupi, ale hejterzy często są wykształceni i mają sporą wiedzę o temacie, w którym hejtują. Niestety, wiedza ich jest używana w złym celu, jakim jest dokuczanie innym. Są jak zafascynowani siłą intelektualiści, którzy swoim autorytetem żyrują totalitarnego debila. Są wykształceni, ale głupi. Zwyczajnie życiowo głupi. Znają książki na pamięć ale w życiu gubią się jak dziecko we mgle.

Wydawać by się mogło, że wiedza i doświadczenie nie idą w parze z hejtowaniem –  wszak wraz z doświadczeniem człowiek nabiera dystansu i pokory – i w większości przypadków tak jest. Lwia część znanych mi fachowców  przez duże  F to ludzie zdystansowani, świadomi tego, że każdy musi popełnić swoje błędy a rolą seniora jest pilnować, by przy popełnianiu tych błędów człowiek sobie poważnej krzywdy nie zrobił.
Zdarzają się jednak ludzie z dorobkiem i osiągnięciami, którzy mniej doświadczonych traktują jak zgraję durni – dokuczają, wyzywają, czy też potrafią zwyczajnie strzelić w ucho. Tacy ludzie sami są debilami. Zakompleksionymi frustratami, którzy swoje niepowodzenia odreagowują na innych. Deprecjonując innych podnoszą swoją wartość –  bo przecież skoro inni są gorsi to oni są lepsi. Bo ktoś musi być lepszy, prawda?
To są tacy hejterzy bez Internetu. Starej daty.

Racja moja najmojsza

Hejter nigdy nie powie, że dokucza – hejter edukuje. Niczym nastoletni licealista, który nagle posiadł banalną i oczywistą prawdę na temat życia, hejter działa nakręcony nieodpartą potrzebą objawienia tej prawdy wszystkim wokół. Jest tak przekonany o swojej racji i konieczności zaszczepienia jej innym, że w imię przekonania ludzi do swoich poglądów będzie ich obrażał i wyśmiewał –  a to dlatego, że jak ów nastoletni gimnazjalista, jest emocjonalnie niedojrzały. Jest zwykłym pryszczatym gówniarzem, który potrafi tylko krzyczeć a każda forma rzeczowej rozmowy powoduje u niego zagubienie, strach i agresję.
Bo jeszcze się okaże, że nie ma racji –  i całe mozolnie budowane poczucie własnej wartości szlag trafi

Pryszcze na nosie i przedwczesny wytrysk

Choć pozornie twardy i wyszczekany, hejter jest zakompleksionym dzieciakiem, który na każdym kroku musi upewniać się w swojej wartości a ponieważ jest przy tym emocjonalnymi prymitywem, robi to w najprostszy sposób –  dokuczając innym. Mechanizm jest banalny – im bardziej poniża innych, tym lepiej się czuje, bo oto och-ach, inteligentny ja, pokonałem ich na słowa, głupków i niedojdy –  a skoro oni są niedojdami to  ja jestem zajebisty. Rzecz jasna nie myśli tak na poziomie świadomym – gdyby był zdolny do takiej refleksji zrozumiałby, jak bardzo jest to żenujące i spaliłby się ze wstydu – świadomie to on uważa się za fachowca i tytana intelektu, mistrza ciętej riposty i dowcipnego nokautu. Faktycznie jest jednak sfrustrowanym i zakompleksionym gnojkiem, który kosztem innych reperuje swoje ego.

Hejtowanie bierze się z frustracji i emocjonalnego upośledzenia. Nikt zdrowy na umyśle nie czerpie radości z dokuczania innym. Nikt zdrowy na umyśle nie reperuje sobie samopoczucia czyimś kosztem.
Każdy, kto zachowuje się w ten sposób, jest moim zdaniem zwyczajnie pierdolnięty i powinien udać się do psychiatry.

Zemsta podwórkowego głupka

Hejter udziela się na forum, czy grupie dyskusyjnej, której tematyka jest ledwie po drodze (a czasem wręcz sprzeczna) z jego zainteresowaniami, sieje tam ferment, wykłóca się i dokucza innym użytkownikom –  a wszystko to po to, by poczuć sie lepiej, ponieważ w rzeczywistości jest małym niespełnionym neurotykiem, który czuje się silny tylko wtedy, gdy akcentuje swoją przewagę. Woli nie znać emocji pozytywnych, bo one nie określają hierarchii. Co to za radość, gdy wszyscy się zgadzamy i poczucie posiadania racji rozmywa się na kilka/naście osób? Lepiej pokazać innym, że nie mają racji, wyśmiać ich i sponiewierać –  wówczas będzie jasno określone kto ma rację – a co za tym idzie – jest lepszy.

Zdrowy na umyśle człowiek nie idzie tam gdzie go nie chcą. Nie wtrąca się w rozmowy, w których nie jest mile widziany. Człowiek chory nie przyjmuje argumentu to nie jest miejsce dla mnie, bo to znaczy, że nie jest na coś wystarczająco dobry, na czymś się nie zna; jest wykluczony z grupy bo nie dzieli pewnych wspólnych poglądów. Poczucie takiego wykluczenia nie jest miłe – więc rekompensuje je siłą na zasadzie nie chcecie mnie tutaj to ja wam urządzę pierdolnik.
Problem w tym, że pierdolnik to hejter ma w swojej głowie.

z głuchym przez ścianę

Zawsze dziwi mnie, gdy ludzie próbują z hejterem dyskutować, przekonywać go, argumentować. Nie da się! Hejter jest zakompleksiony i nie interesuje go rzeczowa wymiana argumentów – hejtera interesuje poprawa swojego samopoczucia w jedyny znany mu sposób – poprzez zdeprecjonowanie innych, publiczne wytknięcie jak bardzo się nie znają, jak bardzo nie mają racji i jak bardzo w związku z tym są głupi.
Hejter to zakompleksiony i sfrustrowany kilkulatek zamknięty w ciele dorosłego człowieka a z kimś takim się nie da rozmawiać –  można mu albo przylać w dupę albo zignorować.
Nic innego nie działa.

Furman nie jest w stanie mnie obrazić

Ponieważ hejter żyje konfliktem,  sposób na niego jest tak banalny, że aż dziw bierze, że tak mało ludzi go stosuje. Hejtera się ignoruje. Po prostu. Ignoruje jego wpisy, docinki, komentarze – zachowuje się tak, jakby go nie było. Internet to nie życie i dużo łatwiej jest w nim zignorować natręta, niż w życiu właściwym –  tu nikt nie stanie Ci 20cm od twarzy, nie naruszy przestrzeni osobistej, nie sprowokuje do bójki. Tu wystarczy udawać, że się kogoś nie widzi. Po pewnym czasie każdy hejter się znudzi –  bo ile czasu można podsycać konflikt, który się nie eskaluje? Ile czasu można ładować energię w coś, co nie przynosi rezultatu? Nawet taki idiota jak hejter rozumie, że do kłótni potrzebne są dwie osoby.
Brak reakcji na zaczepki to dla niego kara najgorsza z możliwych – bo wówczas do wewnętrznego kompleksu dochodzi potwierdzenie ze strony otoczenia, że jest tak marną gnidą, że nawet wyzwiska z jego strony spływają po ludziach jak woda po kaczce. Jest tak mały, że nie nawet jest w stanie kogoś obrazić. Jest nikim.

Lać i patrzeć, czy równo puchnie

Ponieważ ignorowanie jest metodą długodystansową i może doprowadzić do tego, że znudzeni chamstwem użytkownicy przestaną się udzielać jestem za tym, by hejterów banować po pierwszym ostrzeżeniu. Banowanie hejterów jest jak branie lekarstw na chorobę, ponieważ nieupilnowani zasmrodzą każde miejsce i zniszczą każdą społeczność. Nie stanie się to od razu – najpierw jeden użytkownik z drugim przestaną sie odzywać, bo nikt dojrzały nie lubi wdawać się w pyskówki; ktoś zamilknie bo nie lubi, gdy się go obraża; jeszcze ktoś inny odejdzie bo  szkoda mu czasu na wyławianie wartościowych wypowiedzi z jadowitej breji. Jakby tego było mało, hejter przyciągnie innych hejterów i ani się człowiek obejrzy a miejsce, które się kiedyś lubiło i odwiedzało z przyjemnością zamieni się w chlew.

Wielu administratorów grup i for trzyma hejterów, ponieważ ich zdaniem dodają smaczku dyskusjom, ożywiają atmosferę, wprowadzają twórczy ferment. Rzecz w tym, że trzeba wielkiej precyzji i uwagi, by w procesie twórczej fermentacji z miejsca wymiany opinii nie zrobiła się śmierdząca kupa.
Bo wtedy to, co zostanie, nada się tylko do spuszczenia w kiblu.

Artykuł odtworzony z historycznej wersji strony.

(1) Komentarz

  1. Dla tych, którzy nie wiedzieli albo wiedzieli za mało – sensowna dawka wiedzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *