Zdrowie

Jak zabłysnąć w sportowej blogosferze – Dajesz Ojciec

Pytanie

Co prawda za oknem jeszcze zima i na siłowniach tułają się jedynie hardkorowcy oraz niedobitki noworocznych postanowień, niemniej każdy bloger wie, że do sukcesu w social mediach trzeba się zawczasu przygotować. Dlatego aby pomóc Wam w walce o czytelnika (oraz idącego w trop za nim reklamodawcę) mam dla Was kilka porad od doświadczonego starszego blogera
Mam nadzieję, że dzięki nim przybędzie wam tego wszystkiego, o czym skrycie marzycie, z naciskiem na lajki, gratisy i fejm wśród gimnazjalistek

Po pierwsze i najważniejsze: Czytelnik nie ma siły czytać, ponieważ siada do lektury zmęczony treningiem. Dlatego każdy temat, choćby miał potencjał na słuchowisko radiowe w odcinkach, traktuj pobieżnie i bez drążenia czarnoziemu. Nie ma sensu wysilać się na pisanie, skoro czytelnik sie nie wysili na czytanie ze zrozumieniem.
Pisząc o najlepszych sportowcach w kraju wystarczy, jak podasz ich imię, nazwisko i czas we Fran. W przypadku pań nie zaszkodzi podać wieku, co by koleżanki mogły pohejtować, że niby taka wysportowana a  i tak ma cellulit. Do tego Jakieś ładne zdjęcie, data ostatniego startu i styknie nawet z górką.

Pisz artykuły-wyliczanki, ponieważ wg badań najlepiej się klikają.
Wyliczać możesz o wszystkim: pięć sposobów na schudnięcie, dziesięć na motywację, piętnaście na łatwy trening cardio.
Pisząc o cardio zaznacz, że aby było skuteczne (czyt. spalało sadło) musi być wykonywane przez minimum pół godziny . Następnie wśród tych sposobów wymień skakanie na skakance i wchodzenie po schodach. Co prawda sam nie próbowałeś nigdy przez pół godziny skakać na skakance, po schodach na Pajac Kultury i Nauki też nie wszedłeś, ale to bez znaczenia.
Na wszelki wypadek dodaj jeszcze pół godziny Burpees –  żeby nie było, że traktujesz temat powierzchownie.

Pamiętaj, że czytelnik to debil i nie zawraca uwagi na to co czyta. Możesz więc zignorować gramatykę, logikę i pisać równoważnikami zdań. Ważne żeby było w punktach, wyboldowane i ozdobione dużą ilością stockowych zdjęć.
No i koniecznie widoczne widgety social media – niech się wieść niesie, zasięg rośnie i lajków na fejsie przybywa.

Pisz banały w stylu śpij, dobrze się odżywiaj i dbaj o siebie.
Może i są to banały, ale najprostsze metody są często najskuteczniejsze –  więc nie zaszkodzi powtórzyć.
Z drugiej jednak strony każdy student wie, że najlepsze wyniki osiąga się pijąc cięgiem, odpalając jednego peta od drugiego i zarywając noce kimając gdzie popadnie. No i amfa, nie zapominaj o amfie. Dobra krecha działa cuda…
Więc nie; może jednak nie pisz.

Pamiętaj za to o poradach. Sportowcy szukają w sieci hintów, jak ćwiczyć szybciej i dźwigać więcej –  więc musowo przeszkol ich, jak poprawnie wykonać dwubój olimpijski. Pisz krótko i technicznie – żeby wiedzieli, że znasz się na rzeczy – tylko się nie rozpędzaj, bo po trzecim akapicie zgubią focus nie zauważając przy tym, że pisząc o snatchu opisujesz OHS.
Ale to nieważne – ważne że zalajkowali i wyszerowali.

Ponieważ sport to nie tylko treningi, ale też zdrowy tryb życia, koniecznie pisz porady kulinarne i dietetyczne. Najlepiej takie oczywiste, w stylu nie jedz śmiecia, ogranicz/odstaw cukry, jedz więcej warzyw, pij więcej wody –  wiesz, takie nie za skomplikowane, żeby czytelników nie zniechęcić. Każdej wiosny przybywa nowych zagubionych na trudnej drodze do lepszego siebie i nie ma sensu straszyć ich na samym początku sportowej przygody.
Grunt to motywacja i pozytywna afirmacja.
Smutnej prawdy dowiedzą się później – ale to już nie od Ciebie.

Pozostając w temacie afirmacji, nie zapomnij dodać że jesteś tym, co jesz, twoje ciało to świątynia a każdy dzień jest nowym początkiem. Co prawda na treningu nie ma litości, ale brak delikatności wydłuża proces regeneracji i przerwy w workoutach –  więc generalnie chodzi o to, żeby był balans. No wiesz, jin jang i te sprawy. Na pewno kumasz o co chodzi.

Oprócz porad sportowych przyda się kilka wpisów o życiu – o szczęściu, odnalezieniu swojej ścieżki, ściganiu marzeń. Nie zapomnij też przypomnieć czytelnikom, by zakładali czapkę w zimie i nie wydawali wszystkiego na sterydy –  wszak każdy wie, że najlepiej być zdrowym i bogatym, oraz młodym i pięknym – ale mało kto o tym pamięta.
Dlatego przypominaj regularnie.

Aby nie dostać łatki jebaka- teoretyka koniecznie wrzucaj selfie z treningów. Im bardziej roześmiane –  tym lepiej –  w końcu sport to nie tylko wysiłek, ale też wspaniała zabawa. Pisz o tym, jak wiele endorfinek uwolniłeś i jak cudowny dzień to będzie –  bo przecież każdy dzień treningowy jest dniem cudownym.
Nie zaszkodzi,  gdy wrzucone fotki będą lekko rozerotyzowane – tu brzuszek, tam dekolcik, gdzie indziej dupeczka. Bez chamówy – rzecz jasna – ale nic tak nie podnosi społecznościowego ciśnienia, jak odrobina sportowego soft porno.
Będą lajki, będą szery, będą statystyki, którymi zapropsujesz u reklamodawców.

Wrzuć galerię z najgorętszymi zawodnikami/zawodniczkami. Wrażliwe księgowe, czy ordynarni informatycy – wszyscy lubią gołe dupy, nawet jeśli są ubrane – więc tak czy siusiak, zasięg wystrzeli niczym bloger po gratisy.

Koniecznie podaj dziesięć powodów, dla których sport, który promujesz, uczyni czytelnika najlepszym kochankiem. Wszyscy wiemy, że maratończycy mogą najdłużej, nurkowie najgłębiej a krosfiterzy na stojaka i w kamizelce z obciążeniem, ale komplementów nigdy za wiele.
W końcu złotych rockowych szlagierów można słuchać na okrągło a żarciki o ruchaniu to taki evergreen…

Co jakiś czas przedstaw kilka sportowych stylizacji, dzięki którym czytelnicy będą wyglądać jak profesjonaliści i dadzą szyku na treningu. Jak nie masz czasu na podejście kreatywne, skontaktuj się z działem marketingu któregoś z producentów odzieży sportowej, czy nie podesłałby ci kilku zdjęć ostatniej kolekcji, lub zwyczajnie ściągnij coś z sieci.
Przecież nikt nie będzie miał ci za złe, że robisz reklamę.

Jeśli masz już sponsora/endorsera – dziękuj mu w każdym wpisie i taguj przy każdej okazji, wszak jest on twoim dobroczyńcą i bez niego nie istniałbyś jako bloger. Pamiętaj też, że hasztagi to nie tylko wyraz wdzięczności, ale też metoda na zwiększenie zasięgu – dlatego hasztaguj tak, by do odczytania wpisu potrzebne były didaskalia.
Nikt nie zrozumie co napisałeś  (nieistotne, połowa  i tak czyta same nagłówki) ale na pewno dotrzesz do większej liczby odbiorców.

Nie zapominaj o memach i motywacyjnych hasłach. Wszyscy je lubią, a jak ktoś nie lubi – to pewnie hejter, albo inny mięczak pozostający w mentalnej strefie komfortu. Zignoruj go, lub odpowiedz, że powinien się rozerwać a mówiąc rozrywka masz na myśli przysiady ze sztangą.
W ten sposób wyjdziesz na twardziela i ośmieszysz przeciwnika.

Obowiązkowo ułóż playlistę najlepszych kawałków do treningu. To bardziej niż pewne, że skoro jesteś fanem muzyki poważnej i uwielbiasz trenować pod etiudy Chopina, zarazisz tą miłością wyznawcę Slayera. W efekcie będziecie mogli się wymienić PR-ami strzelonymi pod fantazję impromptu, tudzież Etiudę rewolucyjną.
Wszak nic tak nie łączy ludzi, jak muzyka!

Czegokolwiek jednak nie napiszesz pamiętaj, aby Nie być kontrowersyjnym.
Ludzie lubią się z kimś zgadzać, ponieważ daje im to poczucie, że mają rację i są w większości. Im więcej osób  sie z Tobą zgadza, tym więcej masz fanów, lajków i szerów a im więcej masz tego zasięgu tym bardziej jesteś atrakcyjny dla gratisodawców.
No bo przecież nie piszesz tego bloga za dobre słowo, prawda?

Social mediowych trików na totalny wypas jest zdecydowanie więcej, niemniej mając na uwadze, że pewnie jesteś zmęczony po treningu, pozwolę sobie zachować je na kolejny wpis.

A teraz lajkuj, szeruj i propsuj –  bo za frajer się tu nie produkowałem.

Wpis odzyskany z archiwalnej strony.

(1) Komentarz

  1. Standard. Najlepiej przeczytać i wyrobić sobie opinie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *