Niby ćwiczymy aby być wszechstronni, ale mam wrażenie, że to tylko slogany, które powtarzamy żeby odróżnić się od chłopaków z fitness klubu.

Niby ćwiczymy aby być wszechstronni, ale mam wrażenie, że to tylko slogany, które powtarzamy żeby odróżnić się od chłopaków z fitness klubu.
Nawaleni kosem sportowcy nie wyglądają jak ludzie i nie robią ludzkich wyników. To, co się dzieje to już jest „freakshow” – taniec niedźwiedzi i baba z brodą.
Mój „problem” z „ale-suplami” polega na zderzeniu oczekiwań z rzeczywistością. Skoro wszyscy moi znajomi zachwalali te produkty, naturalnym było, że spodziewałem się po nich czegoś ekstra, co sprawi że krzyknę „ALE te suple zajebiste!”. Niestety, nie krzyknąłem.
W ewolucyjnej perspektywie to my, sportowcy, jesteśmy dziwadłami a gloryfikowany przez nas zdrowy tryb życia jest fanaberią. Z biologicznego punktu widzenia jesteśmy patologią i bandą szkodników.