Jakiś czas temu trafiłem w sieci na felieton Macieja Dowbora, postaci w polskim Triatlonie dość znanej, w którym to felietonie autor opiewał dobroczynny wpływ, jaki mieszkanie pod miastem ma na jakość i częstotliwość treningów. Ponieważ przez dwa lata mieszkałem „pod miastem” (20km od Warszawy) i mam na ten temat nieco inne zdanie, pozwolę sobie na…
Chciałabym, chciała…
Sześć lat temu trafiłem na stronę człowieka, który codziennie wykonywał jeden projekt. Ponieważ tak, jak ów człowiek, pasjonowałem się wówczas grafiką 3D, zafascynowany jego obrazkami zapragnąłem być taki, jak on i codziennie robić coś – cokolwiek – byleby codziennie urwać z zawodowego kołowrotu godzinkę dla siebie i zrobić coś kreatywnego. W postanowieniu wytrwałem niecałe cztery…
Człowieku, czego ty chcesz?
Gdy byliśmy w siódmej, czy ósmej klasie podstawówki (ktoś pamięta te zamierzchłe czasy sprzed reformy szkolnictwa?) mój kolega postanowił rzucić szkołę i zająć się grą na gitarze. W tamtych czasach bylismy młodymi narwanymi metalowcami marzącymi o zamiataniu scen czupryną i bezkarnym piciu piwa (szczawie jeszcze bylismy i o bzykaniu fanek na backstage’u jeszcze żaden z…
Flashbacki z Kopenhagi czyli Meridian Regionals 2015
Kompletnie nie czułem, że zbliża się największe CrossFitowe święto w tej części świata. W pracy dowoziliśmy duży, półroczny projekt; w domu pozbiegały się awarie oraz związane z nimi naprawy i w efekcie regionalsy były ostatnim, o czym myślałem. Prawdę mówiąc trochę mi przeszkadzały, bo wprowadzały ciśnienie, którego bardzo nie lubię. Na porannym treningu w czwartek…
Jak nie drzwiami to oknem, czyli z wizytą w CF Dopamine
Odwiedzając po raz pierwszy warszawskie ( i nie tylko) boxy staram sie korzystać z niepisanej CrossFitowej zasady „pierwszy trening za free”. Stosuje ją większość znanych mi boxów i jest to moim zdaniem bardzo fajny, budujący ową osławioną CF community obyczaj, który daje okazję by wpaść do sąsiedniego boxa, poznać ludzi, spocić się razem a przy…
Te(k)st sponsorowany
Niemal każdy co bardziej poczytny bloger albo fejsbukowicz, publikuje różnego rodzaju testy i opinie. Czytając je mam wrażenie, że nie ma produktu złego – wszystko jest albo zajebiste, albo przynajmniej dobre – bo nawet jak ma jakieś wady, to minusy nie przysłaniają plusów i w ogólnym rozrachunku jest co najmniej przyzwoicie. Jako stary i zgorzkniały…
Jak równy z równym czyli polski CrossFiter na zachodzie
Gdy tylko dowiedziałem się, że matka korporacja wysyła mnie w zagraniczną delegację, z miejsca sprawdziłem boxy w mieście docelowym, po czym wysłałem mailowe zapytanie o możliwość wspólnego treningu. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, trzy z czterech boxów odpisały, że bardzo chętnie przyjmą mnie za friko na „single drop-in”, co idealnie wpisywało się w moje wyjazdowe plany…
Po mientkich siurkach ich poznacie
W czasach masowego dostępu do Internetu ciężko byłoby znaleźć osobę, która nie spotkała jakiegoś internetowego debila. Przygłupa, który swoim zachowaniem sprawiał, że odechciewało się czytać, czy uczestniczyć w rozmowie. Internetowego hejtera. Stanisław Lem znany jest z powiedzenia „Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem Internetu.” Jestem pewien, że nie ma osoby,…
Bestia z Mokotowa
Przez ostatnich kilka tygodni cały CrossFitowy światek żył eliminacjami do regionalsów – CrossFit Open. Jakkolwiek sam nie brałem w nich udziału, był to dla mnie mocno emocjonujący czas – a to z tej racji, że o udział w regionalsach starał się nasz boxowy trener i kolega Bartek Więckowski. Nie od dziś wiadomo, że dobry doping…
Ja ci k**wa dam słabą płeć!
Jakiś czas temu w internecie pojawił się filmik, na którym Stacie Tovar, jedna z lepszych CrossFiterek, co na sztangę kładzie ciężary od których zwykły facet dostaje wylewu krwi do mózgu, pokazuje się od (dla jej fanów) niecodziennej strony – umalowana, wystrojona – w wieczorowej kiecce siedzi i gra na forteklapie. Rzewna melodia przeplata się z…
Być jak Gracjan Roztocki
Jakiś czas temu na swoim blogu Kamil Timoszuk poruszył kwestię „zawodników” którzy na zawody przyjeżdżają… No, powiedzmy że „średnio przygotowani”. Dyskusja pod postem na Fejsbukowej grupie rozrosła się do takiego rozmiaru, że w pewnym momencie zgubiłem wątek i stwierdziłem, że nie ma sensu się udzielać, bo i tak utknie to gdzieś pomiędzy jedną szyderą a…