Pomimo ogromu miejsca i obfitości sprzętu, nie sądzę bym kiedykolwiek jeszcze odwiedził CrossCore.

Pomimo ogromu miejsca i obfitości sprzętu, nie sądzę bym kiedykolwiek jeszcze odwiedził CrossCore.
Uważam, że ludzi wykonujących dobrą robotę trzeba chwalić i promować, toteż z przyjemnością i czystym sumieniem przybijam dajeszojcowego klapsa jakości.
jeśli czegoś nie potrafisz na co dzień, robienie tego po raz pierwszy w trakcie rywalizacji jest głupim pomysłem .
w opcji minimum potrzebujesz dobrego rollera i dwóch piłeczek; ale przede wszystkim potrzebujesz jednego: regularnego rolowania.
Polecam CrossFit biegaczom, ponieważ dzięki niemu zaczną przykładać uwagę nie tylko do nabijanych kilometrów, ale też techniki tego, co robią.
Starałem się jak umiałem a wyszło jak zawsze 😉
Jednym z głównych „atutów reklamowych” CrossFitu jest społeczność ćwiczących. Owa „CrossFit community” ma być tym, czego brak jest w klasycznych fitness klubach – zżytą paczką znajomych, sportową grupą wsparcia, która zamiast zawistnie patrzeć na twoje bicepsy, czy pośladki, będzie cię dopingować i wspierać w sportowej walce. Jednak sam sport i zdrowy styl życia to nie…
Żaden ruch nie robi takiego wrażenia na początkujących CrossFiterach jak „Wspieranie ciągiem na kółkach gimnastycznych”. Owszem, jest chodzenie na rękach, pompki w staniu na rękach, rwanie straszliwych kilogramów do siadu – ale wszystko to blednie w porównaniu z Muscle Upem. Nie dziwota więc, że każdy CrossFitter jak mu się tylko serce po pierwszym AMRAPie uspokoi
– Po co jest to ćwiczenie? – Christiano Ronaldo tak ćwiczy, więc nie pytaj tylko rób
Prawdziwa strefa dyskomfortu zaczyna się tam, gdzie rozum wyje „weź kurwa przestań” a jedynym, co pcha cię do przodu jest siła woli.
CrossFit to prywatny biznes, którzy rządzi się brutalną rynkową arytmetyką. Jeśli chcesz go i cię na to stać – płać i trenuj; jeśli nie stać – ćwicz to co możesz tam gdzie możesz.